poniedziałek, 23 września 2013

~Lucy~ (ŁOWCA) VI

- Słucham?!- Powiedziałam cicho, ale wyraźnie do swoich przyjaciół. Nie potrafiłam uwierzyć w to, że zostawili ją w spokoju! Wampira! I w dodatku z nią współpracują!
Wzięłam głęboki wdech próbując się nieco uspokoić.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę Łowców bacznie obserwując ich twarze. Gabriel wyglądał, jakby moja reakcja go bawiła, natomiast Ana wydawała się śmiertelnie poważna.
- Naprawdę zostawiliście tego potwora- Wyplułam, krzywiąc się z niesmakiem- W jego legowisku? I mu uwierzyliście?!
- Tak- Odpowiedziała spokojnie dziewczyna, która w dalszym ciągu stała przede mną.
Moja próba uspokojenia się właśnie legła w gruzach. Czułam, że to do mnie wraca. Otulało swoimi smolistymi, czarnymi ramionami pozostawiając tylko zimną wściekłość. Bez słowa odwróciłam się od reszty i nie spojrzawszy na nikogo zaczęłam powoli wchodzić po schodach, kierując się do swojego pokoju, skąd wyjęłam dodatkową broń, którą schowałam, gdzie tylko się dało i ruszyłam w stronę drzwi wiodących na korytarz. Tam, ku mojemu zdziwieniu stał Max.
- Gdzie idziesz?- Zapytał z ciekawością promieniującą z jego głosu.
- Na łowy. A ty masz zostać z resztą w domu. Jeżeli masz więcej pytań, idź do Any, ona da ci odpowiedź. Jutro natomiast zaczynamy trening, więc dobrze radzę się położyć wcześniej spać, musisz być wyspany jutro - Ruszyłam w dół, gdzie chciałam minąć Gabriela, który zagrodził mi drogę.
- Lucy…- Zaczął- Nie zabijaj jej. Widzisz, że w mieście dzieje się coś złego, a ta wampirzyca może nam pomóc.
- A jeżeli jest to pułapka? Jeżeli zmówiła się z innymi, żeby zabić jedyną barierę, która trzyma ich z dala od ujawnienia się? Czy pomyślałeś o tym?- Zapytałam walcząc, żeby się nie wyrwać z jego dotyku. Nie lubiłam, kiedy ktoś mnie dotykał, ponieważ czułam się wtedy nieprzyjemnie, jednak teraz nie było nic, poza niszczącą wściekłością.
- Nawet jeśli, to i tak nie damy się łatwo zabić.
- Ale dacie im spróbować to zrobić- Chciałam dalej ciągnąć tą rozmowę, ale stwierdziłam, że nie było warto. Jeszcze nie teraz- Ale dobra. Skoro tego chcesz, mogę dzisiaj tego nie zabić. Chyba, że zobaczę, jak robi coś niewłaściwego. Wtedy się nie zawaham.
- Dobra- Zgodził się- Ale to nie znaczy, że masz siedzieć pod jej domem i ją obserwować.
- Zgoda- Powiedziałam, lekko wykrzywiając usta. Gabriel, najwyraźniej zadowolony puścił mnie i pozwolił przejść.
Zaraz po wyjściu skierowałam się prosto w stronę domu swojego szefa. Było już późno po północy, więc nikogo nie było ani w mieście, ani na przedmieściach, na które szłam. Przez cały czas wypatrywałam jakiegokolwiek zagrożenia, ale ku mojemu zdziwieniu, było spokojnie. Zazwyczaj coś się działo, ktoś szedł z imprezy obijając się o wszystko, albo spał między odpadami, a dzisiaj, nikogo takiego nie było. Wściekłość, która ogarnęła mnie w domu została wyparta przez niepokój, który skręcał moje wnętrzności jak clown balony, z których później powstają zwierzątka, zaczęłam się też baczniej rozglądać, doznając dziwnego przeczucia, iż ktoś mnie obserwuje, gdy w tym samym momencie usłyszałam ciche kroki zbliżające się w moją stronę.
Spięłam się, gotowa do walki, starając jednak nie pokazywać tego po sobie i dalej szłam wzdłuż chodnika w tym samym tempie, starając zachowywać się naturalnie, czując wewnątrz zimny spokój, jakbym miała zaraz walczyć.
Zza następnego budynku wyszedł mężczyzna w białej koszulce upaćkanej czerwonymi plamami, które pewnie były krwią. Bo czym innym? Na pewno nie winem, wino nie pozostawia odciśniętych dłoni na tkaninach.
Mężczyzna ten był wysoki i umięśniony, miał ciemne włosy, które w świetle bardziej przypominały brązowe, niżeli czarne, a jego twarz wydawała się pokazywać ogromną radość, kiedy mnie zobaczyła.
- Ach, Łowczyni. Świetnie, że jesteś- Odezwał się facet, który ostatnio zawitał w moim biurze. I mieszkał w chatce postawionej głęboko w lesie, do której przyłazili Koty. Nie odzywałam się, mimo, że naprawdę tego chciałam. Jednak rozmowa, jakby nie było, nieco rozpraszała i odwracała uwagę od rzeczy istotnych. Wzruszyłam więc ramionami i uniosłam brew w zapytaniu. Mężczyzna z zaciekawieniem przekrzywił ja zwierzę głowę w bok obserwując mnie z góry do dołu.
- Nie potrafisz mówić? Szkoda, oczekiwałem, że sobie chwilkę pogawędzimy. Masz dziwne przebranie, wiesz? Pomiędzy innymi istotami nadnaturalnymi krążą pogłoski o Łowcy ubranym w czerwień. Z tego co wiem, inni Łowcy ubierają się bardziej… Normalnie. Nie wiem, czy to twoja głupota każe ci się tak ubierać, czy tylko chcesz, żeby inni się ciebie bali- Próbował mnie zdenerwować, jednak w dalszym ciągu stałam i nasłuchiwałam- Osobiście myślę, że jedno i drugie. Pewnie całe miasto już wie o kobiecie ubranej w szkarłat. Zawsze jesteś taka rozmowna?- Kolejne wzruszenie ramion- No cóż. W każdym razie chcę ci powiedzieć, że wiem, kim jesteś- Westchnęłam spoglądając na brązowowłosego mężczyznę z litością- Ależ wiem!- Oburzył się, a ja parsknęłam- Jesteś córką Johannesa i Nory, nieprawdaż?- Stop, słucham? Uszczęśliwiony, że zwrócił moją uwagę kontynuował- I miałaś też braciszka, prawda?- Nagle poczułam niedowierzanie oraz nienawiść, że wypowiedział imiona moich rodziców- Poczekaj, jak on miał na imię… Ach! Już wiem! Nazywał się Charles Lucas! Miał oczy tego samego koloru, co ty. I twój ojciec. Jednak urodę odziedziczyłaś po matce- Udawał, że się rozmarzył- Niezła była. A ten jej głos! Prawdziwy anioł, powiadam.
- Czego chcesz ode mnie?- Warknęłam, zastanawiając się, skąd on mógł to wszystko wiedzieć?
- Lucy, Lucy… A czego mogę od ciebie chcieć? Tego samego, czego chciałem od twoich rodziców. Od wszystkich McRae’ów- Uśmiechnął się łagodnie, co gryzło się z krwią na jego ubraniach- Waszej śmierci.
Dopiero teraz dotarło do mnie, co powiedział. Od moich rodziców. Wiedział, jak wygląda mój brat, matka i ojciec. Znał moje imię i nazwisko. Kolejne puzzle wchodziły w swoje miejsca. Przecież rodzice nie pozwoliliby mu, demonowi zbliżyć się tak blisko. Chciał śmierci McRae’ów.
- Niemożliwe- Szepnęłam czując, jak moje oczy rozszerzają się w szoku- To ty ich zabiłeś!


4 komentarze:

  1. Ooooo! Nieźle, spotkanko po latach xD Oto nadszedł czas zemsty! :D
    Ogólnie świetnie. Ciekawe, czy go unicestwi. Żądam dokładnego, szczegółowego opisu walki! xD
    Ciekawe, czy jak już wreszcie spotka Elsę, od razu się na nią rzuci, czy poczeka choć chwilę. Już nie mogę się doczekać pisania tego wspólnego rozdziału, kiedy to Lucy wraz z przyjaciółmi pojawią się u Elsy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł na bloga. No i ta muzyka w tle ^^
    Można wiedzieć jak nazywają się te utwory?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodajcie kolejną część . Błagam <3 uwielbiam tego bloga . Piszcie kolejne rozdziały bo wychodzi wam to świetnie !! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do ,,Liebster Award" :) Pytania znajdują się na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń