Niechętnie wstałam z łóżka. Przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę z Gabrielem... co się z nami dzieje? Jest coraz gorzej i nie wiem co mam robić. Do tego sytuacja z bratem również na mnie dobrze nie działała. Ubrałam się i wyszłam z domu. Nie spodziewałam się widoku kobiety kota i jakiegoś chłopca. Przyczepiono do stwora jakąś kartkę,a dokładni list.Przeczytałam go.
- Elsa Anderson... - mruknęłam na głos.
Bestia powoli odzyskiwała przytomność. Zawołałam szybko chłopaków. Zajęli się nią, a ja wzięłam chłopca do salonu i ułożyłam go na tapczanie. Po chwili zeszła Lucy i zdezorientowała się jego widokiem.
- Kto to? - zapytała.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami i przekazałam jej list, który znalazłam. Dziewczyna się zamyśliła.
- Nie mówmy o tym chłopakom - zgodziłam się z nią. Nieprzytomny blondyn po chwili zaczął odzyskiwać przytomność. Przestraszył się naszym wyglądem.
- Ta kobieta... bestia! Chciała mnie... - był blady i chciał uciec.
- Spokojnie. Jesteśmy grupą, która zajmuje się takimi stworami. Jesteś tu bezpieczny - rzekłam miłym tonem - jak masz na imię?
- Jestem Max - schował głowę w kolanach.
- Ja jestem Ana, a to Lucy. Pewnie niedługo poznasz Gabriela i Alana - uśmiechnęłam się - ile masz lat?
- 19 - odpowiedział posłusznie - moja rodzina... ona ich zabiła! - zaczął płakać, a ja spojrzałam się na moją towarzyszkę.
- Jak chcesz możesz tu jakiś czas zostać - zaproponowała - mamy wolny pokój - Max jednak zasnął. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Wiedziałam teraz jedno. Musiałam znaleźć wampirzyce i z nią porozmawiać. Nie wierze w "dobre" wampiry. Mimo wszystko co mi szkodziło? Najwyżej pozbędę się kolejnego krwiopijcy.
- Pójdziesz do niej? - odgadła moje myśli Lucy.
- Muszę wiedzieć czego chce. Do tego to co powiedziała o Gabrielu...
- To może być pułapka - zakryła Maxa kocem - nie możesz iść sama.
- Przygotuje się, a ktoś musi pilnować chłopaka - stwierdziłam.
- Weź Gabriela. Ja zostanę z Alanem - zgodziłam się. Czułam, że Lucy nie miała zamiaru rozmawiać z wampirem. Prędzej by go zabiła, niż dała mu dojść do słowa.
Dźwięk dzwonka, wiedziałam od kogo.
WAGARY? NIE ŁADNIE...
Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Po chwili wzięłam Gabriela i poszliśmy szukać Elsy Anderson. Było mi żal chłopaka, stracił rodzinę i już nie będzie mógł normalnie funkcjonować. W tym mieście nikt się nie ukryje, więc ze znalezieniem domu kobiety nie mieliśmy problemu. Czuć było krew, ale nie ludzką. Odruchowo chwyciłam sztylet i wymieniłam się spojrzeniami z łowcą. Zapukałam do drzwi i po chwili na przywitanie nam wyszła wysoka, czarnowłosa wampirzyca .Przygotowałam mięśnie do ewentualnego ataku.
- Nie sądziłam, że tak szybko mnie znajdziecie - zaśmiała się. Skrzywiłam się na jej widok. Na pierwszy rzut oka była pewna siebie, ale czułam, że jest się denerwuje i boi się o życie. Wampiry mają uczucia? Gabriel chciał ją zaatakować, jednak ja go powstrzymałam.
- Ryzykujesz własnym... - zaczęłam - czego chcesz od nas? Mam nadzieje, że to coś ważnego.
- Owszem. Inaczej nie narażałabym własnego życia - gestem zaprosiła nas do środka. Zrobiłam niepewne kroki. Chłopak również podążył moim śladem - rozgośćcie się.
- Więc? - próbowałam być w jakiś sposób miła. Nie wiem czy to mi wychodziło - nie mamy zbytnio czasu na kawki i herbatki. Przejdźmy do rzeczy.
- Jak się czuje chłopak? - zapytała.
- Żyje. Jest w złym stanie psychicznym, ale mam w tym małe doświadczenie. Dziękuję, że mu pomogłaś - posłałam jej uśmiech - domyślam się jednak, że to nie jest powód Twoich zaprosin.
Świetnie ;) Cieszę się, że odzew jest tak szybki ;) Mam pewną propozycję. Planowałam ten rozdział od czasu dodania poprzedniego, więc mam na niego pomysł. Co powiesz na to, żebym wstawiła wersję próbną, a potem wspólnie pomyślimy nad poprawkami? ;)
OdpowiedzUsuńJasne. ; ) Czekam. :)
OdpowiedzUsuń