sobota, 15 czerwca 2013

Współpraca!: Elsa, Ana

~Elsa~

- Masz rację, Ano. Wyjaśnię wam wszystko za chwilę, jednak najpierw muszę was na moment przeprosić. - Nie czekając na odpowiedź, ruszyłam do kuchni, skąd zgarnęłam kubek. Nalałam do niego wywaru nasennego. Ignorując zdziwione spojrzenia łowców, w ludzkim tempie zeszłam do piwnicy. Nie mówiąc nic Mayi, przyłożyłam palec do ust nakazując jej tym samym milczenie. Podałam jej kubek, po czym pognałam na górę. Stali w tej samej pozycji co wcześniej, nadal spięci i gotowi do ataku. Gdyby sam wzrok mógł zabijać, Gabriel już dawno by mnie uśmiercił. Jednak oczy Any zdradzały głównie zaciekawienie, ale i nie ufność.
- Nie sądzę, byście w domu wampira czuli się zbyt pewnie. Wyjdźmy więc. To ułatwi wam również ewentualny atak – uśmiechnęłam się do nich szeroko, a następnie wyszłam jako pierwsza. Wiedziałam, że w każdej chwili mogą zaatakować. 
  Nikt nie odzywał się słowem, dopóki nie osiągnęliśmy granicy lasu, gdzie przygotowałam kilka ławek, specjalnie na tą okazję.
- Nie spodziewałam się was tak wcześnie, nie bardzo więc wiem od czego zacząć. Nie mam pojęcia, jak mogę zdobyć wasze choć częściowe zaufanie. Zacznę więc od wytłumaczenia wam, istotnie, istnieją wampiry, które nie są krwiożerczymi bestiami.
- Taaa, jasne – mruknął pod nosem Gabriel. Nie zwróciłam na to uwagi. Wiele przeżył w ostatnim czasie. Nic dziwnego, że jest drażliwy.  
- Nie oczekuję, że zgodzicie się na współpracę ze mną. Jednak jeśli się zgodzicie, wasza wiedza na temat wampirów może być o wiele większa.  
- Wiemy wystarczająco wiele. Jesteście bezdusznymi bestiami, które nie mają żadnego szacunku do ludzi.
- Mylisz się Gabrielu. Dotąd nie wiedzieliście o istnieniu wampirów, które nie zabijają ludzi. Nie wiecie, jak rozróżnić wampira – mordercę, od zwyczajnego, choć żywiącego się ludzką krwią.  
- Wszystkie wampiry żywiące się ludzką krwią to mordercy – przerwał mi Gabriel.
- Mylisz się. Niektórzy pożywiają się ludźmi, jednak nie wysysają z nich całej krwi. Nie wiecie też, jak odróżnić nowopowstałego od doświadczonego wampira. Nie wiecie też, jak odróżnić nas, odżywiających się zwierzęcą krwią, od ludziopijców. Nie wiecie, jak zorientować się, czy wampir przeszukał już wasz umysł czy nie.
Z satysfakcją zaobserwowałam, że nawet w oczach Gabriela zaczęło wzrastać zaciekawienie. Jednocześnie lekka obawa.
- Nie bójcie się, nie wdarłam się w wasze umysły.
- Mów więc. - Tym razem odezwała się Ana.
- Od czego mam zacząć?  
- Najpierw wyjaśnij nam, czego od nas w ogóle oczekujesz.  
- Dobrze. Jak już wspomniałam w liście, w okolicy grasują młode wampiry. Po odnalezieniu członków tego, którego pozbył się Gabriel, zaczęła nasuwać mi się pewna myśl. Ktoś tworzy armię.
- Wyciągasz takie wnioski po dwóch nowych wampirach?
- Owszem, Ano. Wbrew pozorom w naszym świecie nie można ot tak sobie tworzyć wampirów. Jeśli ktoś zmienia więcej niż jednego człowieka w jednym miejscu i to w tym samym czasie, to albo jest szaleńcem, albo tworzy armię.  
-Zatem? Oczekujesz, byśmy wytropili całą armię?
-Patrolujecie teren każdej nocy. Każda dodatkowa para oczu to dużo. Mogę sprawić, że wasze patrole i polowania będą jeszcze skuteczniejsze. Przemyślcie to, łowcy. Pójdę się... pożywić, dając wam czas na przemyślenie całej tej sprawy.  

~Ana~

Odprowadziłam ją wzrokiem. Gabriel wyraźnie był niezadowolony i najchętniej by ją zabił. Jednak we mnie wzbudziła dziwne zaufanie i szacunek. Dobrze wie jak to może się skończyć, a i tak ryzykuje chcąc nam pomóc.
- Wierzysz w te bzdury? - zapytał. Popatrzyłam się na niego, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Nie wiem. Wydaje mi się, że mówi prawdę - nie wierzył moim słowom.
- Wiesz co mnie rozbawiło? Tekst z patrolowaniem! Jakbyśmy tego nie robili - zacisnął mocno pięści. Dotknęłam jego ramienia, chcąc go uspokoić.
- A jeśli to co mówi, jest prawdą? Jeśli armia na prawdę powstanie? - wyobraziłam sobie setki wampirów, którzy mordowali niewinnych ludzi. Zło i głód w oczach. To byłby koniec Secrets Town.
- Sugerujesz, że mamy z nią współpracować?
- Mamy inne wyjście? Nie chce mieć na sumieniu życie innych istot - przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk.
- Masz racje, Ano. Nie wiem co się ze mną dzieje... - westchnął.
- Damy sobie razem rade, tylko pozwól mi być przy Tobie - uśmiechnął się do mnie.
- Gdyby to było takie proste... - i nagle wróciła Elsa. Obydwoje się wyprostowaliśmy i odsunęliśmy od siebie. 
Przysiadła na ławce i wytarła resztki krwi o rękaw. Podeszłam bliżej, a oczy Gabriela znowu kipiały niepokojem. Zaczął się pocić i chyba czuł się coraz słabiej. Martwiłam się o niego.
- Elso - zaczęłam opanowana - z Gabrielem przystajemy na Twoją propozycje. Jednak nadal czuje, że nie mówisz nam wszystkiego. Jest zapewne jakiś haczyk. Nie robiłabyś tego bezinteresownie - uśmiechnęła się pod nosem - więc? - przerwał nam dźwięk dzwonka. Wkurzyłam się, wiedziałam od kogo.

TĘSKNIE SIOSTRZYCZKO 

Próbowałam się opanować i po paru minutach mi się udało. Elsa pewnie wyczuła coś... powinnam być bardziej ostrożna. Kątem oka zauważyłam, że Gabriel opiera się o drzewo i zażywa tabletkę.
- Widzę, że nie owijasz w bawełnę - skomentowała. - To dobrze. Musicie mnie teraz uważnie wysłuchać.

~Elsa~

- Każdy ma swoje tajemnice. Wy je macie, i ja także. Jak na razie nie mogę zdradzić wam mojej, póki... póki sama jakoś tego nie ogarnę. Wiem, że taka odpowiedź was nie zadowala, jednak w chwili obecnej nie mogę nic na to poradzić. Za to mogę pomóc w waszych problemach, jeśli tylko się zgodzicie – powiodłam wzrokiem po łowcach, każdemu z nich patrząc prosto w oczy. - Nie zajrzałam w wasze umysły, więc nie wiem dokładnie co was nęka. Wystarczy na was spojrzeć, by dostrzec, że coś jest nie tak. Poczekajcie tu chwilę – w wampirzym tempie ruszyłam do domu. Gdy tylko Gabriel zorientował się, że zniknęłam, zerwał się na równe nogi. Usłyszałam sztylet przecinający powietrze. Złapałam go pewnie, nawet się nie odwracając. W następnej chwili byłam już przy nich, w jednej dłoni trzymając broń Gabriela, w drugiej małą, niepozorną tabletkę. W kieszeni spodni schowałam fiolkę fioletowego eliksiru.
- Proszę – rzekłam uspokajającym tonem, wyciągając ręce w stronę łowcy. Odebrał mi sztylet, jednak nie wziął tabletki. Nie miałam wyboru – nakazałam mu siłą woli, by przyjął tabletkę i połknął ją. Ana wędrowała wzrokiem ode mnie do niego. Następnie wydobyłam niepozorny flakonik, wręczając go dziewczynie. Spojrzała na mnie niepewnie, jednak przyjęła przedmiot.
- Sprawi, że nikt nie wejdzie w twój umysł bez twej wiedzy. A jeśli ktoś będzie chciał cię skrzywdzić, osoba, która ci to dała, dowie się o tym – utkwiła we mnie przerażone spojrzenie. Naprawdę chciałam jej jakoś pomóc. - Trafiłam? - spytałam niepewnie. Nie okłamywałam ich, naprawdę ich nie sprawdziłam. Ku mej uldze, pokiwała ledwo zauważalnie głową. - Nie obawiaj się. Po raz kolejny powtórzę, że nie wkradłam się do waszych umysłów.
- Skąd mamy mieć tą pewność? - Tym razem odezwał się Gabriel kierując na mnie spojrzenie w którym kryło się jednocześnie zdziwienie, jak i wściekłość.
- A więc przechodzimy do lekcji pierwszej. Słuchajcie uważnie i postarajcie się wszystko zapamiętać. Powiedzcie mi najpierw, jak się czujecie?
- Ja czuje się normalnie. Jestem jedynie nieco zagubiona.
- Zagubiona? Z jakiego powodu?
- Nie do końca rozumiem, co nasze samopoczucie ma do sprawdzania naszych umysłów.
- Właśnie tak można to sprawdzić. Gabrielu, a ty jak się czujesz? Przy okazji przepraszam cię za chwilowe narzucenie ci mej woli. Zrobiłam to, bo inaczej nie przyjąłbyś tabletki. Prędzej ponownie rzuciłbyś sztyletem.
- Jestem wściekły. Nie ufam ci, i rzeczywiście, mam ochotę cię zabić. Jednak poza tym, w porządku. Nic mnie nie boli.
- Oto dowód, że nie zajrzałam w wasze umysły. Skutki są odczuwalne przez kilka sekund, jednak nie sposób je przeoczyć. Najczęstsze z nich to: ból głowy, zagubienie, rozkojarzenie. Powodem jest to, że wampir przywołuje każdą waszą myśl „na wierzch”. Przypominacie sobie o rzeczach, o których nie pamiętaliście od bardzo dawna. Przez chwilę zapominacie co właściwie robicie – przerwałam na chwilę, przyglądając się im twarzom. Oboje wyglądali tak, jakby właśnie dotarła do nich jedna z rzeczy, nad którymi zastanawiali się od dłuższego czasu. Uśmiechnęłam się. - Do rzadszych skutków należy odrętwienie, i pustka - brak jakichkolwiek myśli. Jednak wątpię, by te dwie rzeczy kiedykolwiek was spotkały. Jesteście na to zbyt silni i doświadczeni. Dotąd spotkałam niewielu takich łowców, a poznałam ich już sporo. Czy wiedzieliście, że niektórzy łowcy stali się wampirami?  
- To odrażające. Jak można chcieć zmienić się w potwora?
- Już ci tłumaczyłam Gabrielu, że nie wszystkie wampiry są potworami.
- Możesz to jakoś udowodnić?
- Wciąż żyjecie.
Nie odpowiedzieli. Wpatrywali się w siebie, zastanawiając się co powinni teraz zrobić.
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Jeśli chcecie, przedyskutujcie to z pozostałymi łowcami. Wiecie, gdzie mnie znaleźć. Czy mogę was jeszcze o coś spytać?
- O co chodzi?
- Czy ta szmata cierpiała? - zadałam odpowiednie pytanie. Pierwszy raz podczas tego wieczoru na tworzy Gabriela zakwitł szeroki uśmiech.


----------------------------
Pierwszy rozdział napisany wspólnymi siłami. Oby było ich jak najwięcej! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz