niedziela, 2 czerwca 2013

~ Gabriel ~ ( ŁOWCA ) I

Leżałem w swoim łóżku i najnormalniej w świecie cierpiałem. Ból w klatce piersiowej był coraz bardziej nie do zniesienia. Czułem, że leki wkrótce przestaną działać, ponieważ musiałem je coraz częściej zażywać. Byłem skulony i podtrzymywałem się mostka, nie miałem siły stać po pigułki, które znajdowały się niedaleko.

Kończy się Twój czas wojowniku...

Odezwał się wewnętrzny głos.Jak ja go nie znosiłem, zwłaszcza kiedy przyznawałem mu racje. Postanowiłem się podnieść i zażyć lekarstwo. Po drodze upadłem i zbiłem szklankę z wodą.
- Cholera jasna...
Chwyciłem małe pudełeczko i łyknąłem dwie pigułki. Opierałem się o ścianę, podtrzymując czoło na kolanach. Nie spodziewałem się nadchodzącej Any.
Wparowała do pokoju i wpatrywała się we mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami. Ukucnęła przy mnie i chwyciła za kark czule. Widać było, że jest zaniepokojona.
- Usłyszałam trzask, postanowiłam sprawdzić czy coś się stało... - gestem dłoni kazałem jej zamilczeć, ponieważ wtedy ból zniknął. Chodź wiedziałem, że nie na zawsze. Jednym ruchem wstałem i pomogłem jej się podnieść.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku -uśmiechnąłem się. Czułem, że na nic przyszło to kłamstwo, ale cóż miałem powiedzieć? Chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała, wiedziała, że nie mam ochoty się tłumaczyć. I tak jestem zły, ponieważ dałem się przyłapać - dawno nigdzie grupą nie wychodziliśmy. Co Ty na to? - zmrużyła na chwilę oczy i zastanawiała się nad odpowiedzią. Była zła, że nie jestem z nią szczery.
- Jestem zmęczona. Weź Lucy i Alana - rzekła, a następnie podążyła do drzwi.
- Czekaj - poprosiłem - przepraszam... - zacząłem, ale ta mi przerwała.
- Każdy ma w tym domu swoje tajemnice, Gabrielu - szepnęła i zamknęła za sobą drzwi. Kopnąłem ścianę i głośno oddychałem.

Stracisz ją... Prędzej czy później...

- Zamknij się! - krzyknąłem sam do siebie. Włożyłem buty przeznaczone na łowy, czarny skórzany płaszcz i inne rzeczy. Szybkim ruchem zbiegłem ze schodów cały zdenerwowany i za sobą usłyszałem głos Lucy.
- Dzisiaj ja mam warte! - miałem to głęboko i szeroko.
- Zrewanżujemy się na imprezie - puściłem oczko i podążyłem do lasu.
Tam napotkałem się na wampira, o dziwo świeżego. Szukał pożywienia, oczy miał całe czerwone i w jego głowie widniało tylko jedno pożądanie - krew. Szybko mnie zauważył, a raczej wyczuł. Nie miał ochoty na żadne pogawędki jak inni mieli w zwyczaju, po prostu rzucił się na mnie. Kopniakiem odrzuciłem go to tyłu. Wampir niezgrabnie próbował dostać się do mojej tętnicy w szyi. Obdarowywałem go brutalnymi ciosami tam gdzie popadnie. Chwyciłem go za gardło i podniosłem do góry. Czułem jego strach, o swoje martwe życie, ale i złość. W pochwy wyciągnąłem mój miecz.
- To wasza wina! To przez was wszystko tracę! Wszystko! - oskarżałem go zadając mu ciosy gdzie popadnie. Nawet gdy był już nieżywy cały czas go dźgałem, a raczej odcinałem jego kończyny na malutkie kawałeczki - Nienawidzę was! Zabije was wszystkich, rozumiesz?! - nagle cały gniew ustał, a zastąpiła go rozpacz. Wpatrywałem się w szczątki i krew rozlaną na powierzchni, oraz na mnie. Czułem się jak w rzeźni, nikt by go nie rozpoznał. Wyglądał paskudnie. Wbiłem ostrze w ziemie i uklęknąłem. Pozwoliłem sobie na chwile słabości, na łzy.Nie rozumiem co się ze mną stało, dlaczego pozwoliłem sobie na taką złość i bezlitosne zachowanie.
- Dlaczego ja?! Dlaczego? - krzyknąłem do nieba, a dokładnie do Boga oczekując  na odpowiedź, która nie miała nastąpić.

Bo na to zasłużyłeś...

Schowałem moje narzędzie morderstwa z zimną krwią i podążyłem do domu, gdzie miałem się zacząć szykować na imprezę z ludźmi, których niebawem miałem stracić.
Ana siedziała na kanapie pod kocem zajęta telewizorem. Przywitała mnie wymuszonym uśmiechem. Spojrzałem na łowców, a oni bezradnie pokiwali głowami. Westchnąłem głęboko i poszedłem wziąć zimny prysznic. Owszem wyżyłem się na wampirze, ale w jaki sposób? Przeszedłem sam siebie...

2 komentarze:

  1. Super! zapraszam do mnie! --->http://wojna-elfow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie, bardzo ciekawie. A więc pozbył się świeżaka... Mam już co do tego pewien plan, w związku z czym muszę wprowadzić poprawki do mego rozdziału.
    Z łowcą dzieje się coś niedobrego... Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń