Obserwowałam łowców oddalających
się szybkim krokiem w stronę domu. Gdy zbliżyłam się do ich
umysłów odczytując emocje, jednak nie zaglądając w nie
bezpośrednio, nieco się rozluźniłam. Choć Gabriel wciąż miał
ochotę wrócić i mnie zlikwidować, Ana wydawała się być
zaintrygowana. Zastanawiałam się, jak szybko Gabriel przestanie
wyszukiwać oznak tego, że go otrułam i zorientuje się, iż
podałam mu rzadką do zdobycia odtrutkę. Będzie działać przez
kilka dni, jednak później będzie musiał zażyć kolejną dawkę.
I zrobi to, choćbym miała osobiście wcisnąć mu tę tabletkę do
gardła. Był zbyt dobrym łowcą, by zginąć tak młodo.
Byłam pełna podziwu dla tych ludzi.
Byli silniejsi od zwykłych śmiertelników zarówno psychicznie, jak
i fizycznie – choć nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę; nie
każdy potrafi odnaleźć w sobie tę głęboko ukrytą moc. Im
wcześniej łowca będzie świadkiem mordu wampira, tym większe będą
jego umiejętności. Może nawet uda mi się nauczyć ich wyczuwania
wampirów po zapachu i konsystencji powietrza. Jest to niezwykle
trudna sztuka, której nawet najlepszy łowca nie nauczy się bez
pomocy jednego z nas.
Gdy zniknęli, skręcając w wąską
uliczkę, zwróciłam się w stronę domu. Dopiero teraz
przypomniałam sobie o Mayi. Kilak sekund później pochylałam się
już nad nią, obserwując dokładnie całą jej twarz. Zielone oczy
skryte pod powiekami poruszały się niespokojnie. Blade, zimne
policzki były nieco zapadnięte, a usta spierzchnięte. Młode
wampiry nie powinny być zimne, więc czując chłód bijący od jej
ciała, przeraziłam się. Popełniłam okropną głupotę, jednak
nie miałam wyboru. Musiałam ją uśpić, choć dzisiejszej nocy
jeszcze się nie pożywiła. Nie mogłam dopuścić do tego, aby
łowcy dowiedzieli się o jej istnieniu. Kiedyś niewątpliwie będę
musiała to zrobić, jednak jeszcze na to za wcześnie. Zabiliby ją
bez mrugnięcia powieką, przynajmniej niektórzy z nich.
Czym prędzej wyszłam na wielkie
podwórze, skąd porwałam dwa sporych rozmiarów dziki. Zaniosłam
je do piwnicy, ignorując ich przerażenie uderzające w mój umysł.
Zniosłam na dół także sarnę i kilka królików. Jeśli Maya ma
przeżyć tę noc, będzie potrzebowała zastrzyku energii. Z kuchni
porwałam eliksir wybudzający. Wlałam go dziewczynie do ust, po
czym cofnęłam się pod drzwi. Gdy otworzyła oczy, natychmiast
zerwała się na równe nogi. W tej chwili była niebezpiecznym
drapieżnikiem, który z wielkim trudem nad sobą panuje. Gdy dopadła
pierwszą z ofiar, uśmiechnęłam się, a mój lęk ustał. Wyszłam
szybko, zostawiając ją samą.
Z salonu porwałam komórkę, po czym
pędem ruszyłam w ciemny las. Niecierpliwiłam się, czekając aż
mój przyjaciel odbierze telefon.
- Elsa? Czy musisz dzwonić akurat
teraz? Jestem na łowach.
Uśmiechnęłam się. Oczyma wyobraźni
widziałam wielkiego mężczyznę z burzą blond loków, czającego
się w krzakach z komórką w jednej dłoni, i maczetą w drugiej.
- Tak, muszę. Potrzebuję twojej
pomocy.
- Co się dzieje? Gdzie jesteś?
- Jestem w domu. Pierwszym domu. A
dzieje się tu źle. Koty wyrwały się spod kontroli, mordują ludzi
z miasta. Ktoś tworzy armię z młodych wampirów. Musiałam zwrócić
się z pomocą do tutejszych łowców. A jakby tego było mało, w
mojej piwnicy jest dziewczyna, którą uczyniłam wampirem.
Po długim milczeniu padło jedno,
jedyne słowo.
- Kurwa.
- Wyrażaj się.
- Mam przyjechać?
- Nie. Chcę, byś wytropił władzę
kotów.
- Zwariowałaś?
- Nie mogę poprosić nikogo innego.
Jesteś moim jedynym przyjacielem, wydawcą, i najlepszym
łowcą-wampirem, jakiego znam.
- Czuję się zaszczycony. Zobaczę, co
da się zrobić. A tobie radzę znaleźć kilku sprzymierzeńców.
- Tak, wiem. Zwrócę się do drugiego
wampira mieszkającego w mieście.
- Jest godny zaufania? Jak się nazywa?
- Wiem o nim niewiele. Jest nieco
starszy ode mnie. Nazywa się Rufus Ford.
- Jeden z połówek...
- Jest chyba nawet więcej niż
połówką. Spokojnie, nie jest groźny. Jest taki jak my.
- W porządku zatem. Cholera, przez
ciebie zwiała mi bestia!
- Przykro mi. Udanych łowów, daj znać
gdy coś znajdziesz.
Rozłączyłam się bez słowa. Z
kieszeni wyjęłam kartkę i długopis, które zawsze trzymałam tam
na wszelki wypadek. Nabazgrałam w biegu krótki liścik.
Nie jestem pewna czy
już wiesz, więc przesyłam Ci te kilka słów.
Ktoś tworzy armię
młodych, a koty wyrwały się spod kontroli.
Wiesz, że to nie
przelewki. Przeżyłeś największą w naszej
historii bitwę
nieśmiertelnych, na której samym początku
zostałam stworzona.
Wygląda na to, że w okolicy
grasuje szaleniec. Być
może osoba tworząca armię
jest tą samą, która
burzy koty przeciw zasadom.
Zaufana mi osoba
poszukuje władz kotów. Proszę Cię,
byś poprosił o to
również Twych przyjaciół.
Nadchodzą dla nas
czarne dni. Obyśmy wspólnymi
siłami zdołali nie
dopuścić do kolejnej wojny.
Elsa Anderson.
Po wysłaniu listu przez kruka, który
do mnie podleciał, ruszyłam dalej przez las.
Skupiłam się na odnalezieniu bestii,
która się we mnie znajdowała. Czułam ją, wiedziałam, że chce
się wydostać. Jednak nie pozwolę na to. Nie okażę słabości.
Zamknęłam oczy, zatrzymując się
pośrodku polany w samym centrum lasu. Wyłączyłam z działania
wszystkie zmysły. Stałam nic nie widząc, nic nie słysząc, nie
odczuwając. Przyzywałam do siebie pradawne siły, które posiadali
jedynie stworzeni przez Pierwszych. Niemal unosząc się nad ziemią,
rozmyślałam o historii naszej rasy. Znałam ją tak dobrze, jak
żaden wampir. Wiedziałam więcej niż ktokolwiek, choć nikomu o
tym nie mówiłam. Powstałam w czasie wojny, miałam zostać
zniszczona zaraz po „narodzinach”. Jednak uciekłam. Jako jedyna.
-------------------------------
Neverli: jeśli nie miałabyś nic przeciwko, chciałabym zająć się stworzeniem historii wampirów. Nawet ją zaczęłam, i bardzo mi się to zajęcie spodobało. Gotowy tekst dałabym Ci oczywiście do sprawdzenia, czy nie masz ewentualnych zastrzeżeń. Ok? ;)
Bardzo ciekawe, wyobrażenie przyjaciela Elsy rozśmieszyło mnie, jak i zaciekawiło, ponieważ dałaś tylko trochę informacji. Mam nadzieję, że wkrótce dowiem się trochę więcej na temat wampira-łowcy z burzą blond włosów. :D
OdpowiedzUsuńHistoria wampirów również wydaje się ciekawa, czekam na rozwinięcie, ponieważ i tutaj jest tylko trochę informacji, ale rozumiem, nie można wszystkiego dać w jednym rozdziale. ;)
Trochę czasu minęło od mojego przeczytania Twojego rozdziału i nie miałam zbytnio czasu na skomentowanie, ale postanowiłam wreszcie to nadrobić i nadrobić swoje zaległości, jak i zająć się trochę swoim blogiem. Trochę długi komentarz, ale co tam. :)
Życzę miłych wakacji. :D