niedziela, 2 czerwca 2013

~Nancy Curtis~ (ELF) 1

Spacerowałam po lesie. Pogoda dopisywała, było słonecznie. Miałam nadzieję, że wreszcie znajdę upragniony Narkus, rzadki kwiat leczniczy. Szukałam go od ponad miesiąca, jednak przez gęstą mgłę widoczność była ograniczona. Chociaż, prawdę mówiąc, Narkus rośnie w miejscach, gdzie takie rzeczy mają niewielkie znaczenie.
W Atlasie Kwiatów Medycznych znalazłam jedynie parę akapitów dotyczących Narkusa. Znam jego wygląd oraz miejsca, gdzie najczęściej występuje. Tak w przybliżeniu…
Kieruję swe kroki do najdziwniejszej części naszego lasu. Nikt jej dobrze nie poznał, nie ma żadnej mapy. Ale, mimo wszystko, idę tam. W Atlasie pisało, że tam najczęściej rośnie Narkus. Na Mrocznej Polanie. Znam jedynie przybliżoną lokalizację tego miejsca.
Po około półgodzinnym marszu dostrzegłam coś dziwnego. Była to polana, jednak inna niż te, po których tak często spacerowałam. Trawa była czarna, nad ziemią unosiła się półmetrowa warstwa gęstej mgły. Dziwnie powyginane pnie dębów… chociaż, czy to aby na pewno były dęby? Nie wiedziałam.
Czy to aby na pewno właściwe miejsce? pomyślałam. Ciężko stwierdzić.
                Rozglądam się uważnie, wypatrując białych płatków Narkusa. Powinny się wyróżniać, ponieważ polana jest w barwach czarno-szarych. Wytężam wzrok. Jest! Podbiegłam do niego. Odtworzyłam w głowie obraz, który widziałam w Atlasie. Wydawało mi się, że trafiłam idealnie. Schyliłam się, w celu zerwania rośliny. Nagle, usłyszałam cichy szmer…
                Tajemnicze dźwięki, mające swe źródło w zaroślach, bynajmniej nie były dla mnie korzystne. Nigdy nie słyszałam takich odgłosów. Coś pomiędzy wrzaskiem a piskiem, o dość wysokim natężeniu. Nie do zniesienia. Na szczęście, dziwne dźwięki po chwili ucichły.  Płynnym ruchem ucięłam łodygę Narkusa i długimi susami pobiegłam w kierunku bezpieczniejszej części lasu.
                Nie pamiętam, ile biegłam. Praktycznie, z tego momentu nie pamiętam niemal nic. Wiem, że potknęłam się wtedy o jakiś wystający korzeń. Później chyba zemdlałam. Ocknęłam się w jakimś dziwnym miejscu. Siedziałam na krześle, związana sznurem. Gdyby był zwykły, może bym się oswobodziła, jednak sznur był magiczny. Poznałam od razu, ponieważ kiedyś miałam z takim do czynienia. Wygląda jak zwyczajny, ale może go zdjąć jedynie osoba, która go nałożyła. Nie było możliwości ucieczki…
                Nie byłam pewna, gdzie się znajduję. Początkowo myślałam, że to loch, jednak szybko odrzuciłam tą myśl. Gdyby to był loch, nie byłabym związana. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu, w którym siedziałam. Była to przestronna komnata, możliwe, że salon. Pokój nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Przywykłam do kolorowych wnętrz – to zupełnie odstawało od tej reguły. Wszystko było czarne, w kątach dojrzałam wiele pajęczyn… miejsce było okropne, tajemnicze. Chyba blokowało ono moje magiczne moce. Byłam bezbronna.

                Usłyszałam głośne skrzypnięcie, obróciłam głowę w tym kierunku. Ktoś, lub coś, otworzyło drzwi. Ponownie dało się słyszeć dziwny dźwięk. Wtedy dowiedziałam się, kto mnie więzi…

3 komentarze:

  1. Fajny 1 rozdział!!!! ZAKOCHAŁAM SIĘ!!! Fabuła trzyma w napięciu! Ja chcę prowadzić jej partnera może coś razem wymyślimy. Napisz na zosia.radek@gmail.com POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. No przyznam ze bardzo ciekawie piszesz i czekam z niecierpliwoscia na nastepny ;))

    Zycze weny i w pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tylko jedno, jedyne zastrzeżenie. Zamiast "parę akapitów" powinno być "kilka akapitów" Para to dwa, i tylko dwa. Ludzie zaczęli to stosować także jako zastępstwo słowa "kilka", jednak nie jest to poprawne.
    Poza tym jednym błędem, jestem zachwycona. Przyznam, że miałam pewną niechęć do elfów, choć w zasadzie nie potrafię doszukać się powodu w swym umyśle. Najwyraźniej jestem po prostu dziwna i tyle. Ale koniec o bzdetach. Wstęp mnie zaintrygował. Niemal wszyscy (w tym ja, oczywiście) w pierwszym rozdziale o swej postaci zaczynali od ukazania jej historii, by wszyscy poznali danego bohatera. Ty jednak wystrzeliłaś z grubej rury, jak to się mawia, i od razu przeszłaś do rzeczy. Możliwe, że to właśnie to tak mnie zaintrygowało. Nie przedłużając już tego wywodu, czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń