poniedziałek, 6 maja 2013

~Lucy~ (ŁOWCA) I


Starannie już opatrzona przez Gabriela, wróciłam cicho do domu, po czym ostrożnie odkładając każdą broń w specjalne miejsce, rzuciłam się na łóżko.
Obudził mnie budzik. Jęknęłam. Czas do pracy. Szybko skorzystałam z prysznica, po czym wysuszyłam moje długie do pasa, blond włosy, które spięłam w luźny kok.
Ubrałam jasnoszarą spódnicę, białą koszulę, oraz w tym samym kolorze, co spódnica marynarce.
Praca…
Zawsze to słowo brzmiało dziwnie dla mnie, szczególnie w dni takie jak ten, gdy rany zadane przez stwory, o których innym nawet się nie śni mi dokuczają. Łykając po kilka tabletek przeciwbólowych na raz, wzięłam starannie przygotowane pliki i wyszłam.
Pracowałam jako sekretarka głównego śledczego na niewielkim komisariacie policyjnym, dzięki czemu miałam łatwy dostęp do chronionych plików, jako że pan Anthony, mój szef jest wiecznie zabiegany i nie ma czasu na papierkową robotę. Kto by pomyślał, w takim małym miasteczku, jak Secrets Town jest tyle niewyjaśnionych i podejrzanych spraw?
No cóż, ja, oraz inni Łowcy tak myślimy.
Gdy jakaś sprawa była podejrzana, informuję kogoś, najczęściej Alana, który razem ze swoim ukochanym motorem oraz chłopięcym uśmieszkiem potrafi podporządkować sobie niemal każdego człowieka i wyciągnąć od niego potrzebne informacje. Mimo, że straszenie niecierpliwy był jednak przydatny.
Wchodząc na komisariat jęknęłam. Był dzisiaj piątek! Nie mogłam uwierzyć we własnego pecha. W te właśnie dni były darmowe pączki, co oznaczało masę ludzi na komisariacie, który nie był aż tak duży.
Wzdychając ciężko zaczęłam łokciami przepychać się między innymi pracownikami, którzy piorunowali mnie wzrokiem. Doszło też kilka wulgaryzmów, wzruszyłam ramionami. Nic, czego już nie słyszałam.
Jakiś debil szturchnął mnie w bok. Syknęłam wiązankę przekleństw w stronę, jak się okazało kolejnej sekretarki, której już i tak wielkie oczy powiększyły się, aż miałam wrażenie, że zaraz wypadną, po czym uciekła, jakby gonił ją sam Lucyfer. Zaśmiałam się ponuro.
Później szło już z górki. Szefa nie widziałam, co znaczyło, że wypadła mu jakaś sprawa, prawdę mówiąc, cieszyłam się, że go nie ma. Gdy nadszedł czas na lunch, poszłam do pokoju sekretarek. Nie po to, żeby z nimi rozmawiać, o nie.
Zazwyczaj robiłam sobie kawę, po czym siadałam niedaleko wciąż plotkujących dziewczyn, jednym uchem słuchając tego, co mówiły. W tym samym czasie zaczęłam czytać gazetę.
- ... morderstwie?- Usłyszałam i nagle artykuł, który obecnie czytałam stał się nieważny.
- Jakim morderstwie?- Zapytała reszta grupki przyciszonymi głosami. Dziewczyny zaczęły się rozglądać, czy aby nikt się nie przysłuchuje ich rozmowie, a ja udałam, że przewracam stronę.
- Znacie tego chłopaka, jak mu tam było...- Zamyśliła się - Baileya!- Wykrzyknęła znajdując wreszcie imię, o które jej chodziło, po czym została przyciszona przez resztę dziewczyn- Dobra, dobra- szepnęła głośno- W każdym razie, znacie go?
Kilka sekretarek siedzących przy stoliku pokiwało głowami.
- Czy to nie ten starszy pan, który prowadzi herbaciarnię?- Zapytała Jessie, dziewczyna mniej więcej w moim wieku, z włosami o kilka tonów jaśniejszych od moich oraz rażącymi, różowymi szponami, ubrana w za ciasną spódnicę, lub raczej mini spódniczkę i koszulkę z głębokim dekoltem. Reszta potwierdziła kiwając żywo głowami. Blond sekretarka rozmarzyła się- Serwuje najlepszą herbatę na świecie.
Jedna z koleżanek szturchnęła ją łokciem w żebra, na co blondynka pisnęła wysokim głosem.
- No i co z nim?- Zaciekawiła się inna, stanowiąca wielkie przeciwieństwo Jessie. Miała skórę koloru kawy z mlekiem, czarne włosy z krwistoczerwonymi pasemkami, ustami w tym samym kolorze oraz czarnymi niczym noc oczami, mocno podkreślonymi różnymi cieniami.
- Został dzisiaj znaleziony w jednym z zaułków, podobno wyglądał jakby jakieś dzikie zwierzę go rozszarpało- Zesztywniałam. Nie słuchając już wstałam, po czym skierowałam się wcześniej na swoje stanowisko. Sprawdzając, czy nikogo nie ma w pomieszczeniu, wkradłam się na komputer, na którym pojawiają się raporty innych policjantów, po czym weszłam w folder, w którym znajdowały się dzisiejsze raporty. Tam znalazłam wszystko. Szybko zrobiłam kopię, którą przesłałam Gabrielowi do sprawdzenia, co on już z tym zrobi, nie obchodziło mnie to.
Reszta dnia minęła spokojnie, bez żadnych newsów.
Wieczorem postanowiłam wybrać się na patrol.
Napisałam wiadomość do Any, czy mogę ją dziś zastąpić, ale nie odpowiadała. Najwyraźniej jest zajęta, pomyślałam ponuro. Zapytałam się więc Gabriela, który przypomniał mi tylko, że jeszcze się nie wyleczyłam, ale nie opierał się.
Prędko przebrałam się w strój Łowcy, czyli jak zwykle w czerwoną koszulę z długimi rękawami, czarną, dopasowaną tunikę, która ciągnęła się aż do łydek, boki tuniki były rozcięte do bioder, co ułatwiało mi swobodne poruszanie się, czarne, skórzane rękawiczki oraz buty do kolan. Nałożyłam również na ramiona czarną narzutę z krzyżami wyszytymi na ramionach zapinana na cienki, złoty łańcuszek, również z krzyżykiem. Do tego noże do rzucania, oraz katana przypięta do boku. Włosy związałam wysoko nad głową, aby mi nie przeszkadzały oraz maska zasłaniająca większość twarzy.
Nie pozostawiałam wątpliwości potworom, niech wiedzą, kto ich zabija, pomyślałam, po czym wyszłam przez okno w mrok.

8 komentarzy:

  1. Super rozdział. Te morderstwo mnie zaciekawiło i jestem ciekawa dalszej części.. ; 3
    Pozdrawiam Wakako.; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, będzie trochę później, szczerze mówiąc, mam już wiele pomysłów, co do treści następnej części. ;)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Wrzucaj kolejny ! :) ten jest świetny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi, ale jestem zmuszona odejść z załogi... Proszę 'zwolnić' moją postać i życzę powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, szkoda. :c Na pewno chcesz nas opuszczać? ;)

      Usuń
  4. Kolejny świetny wpis. Zauważyłam, że łowcy mają ciekawe, niecodzienne stroje. Muszę przykuwać uwagę zarówno mieszkańców jak i istot magicznych.
    Ciekawe, naprawdę ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, może i nie wszyscy, tego nie wiem, ale Lucy z pewnością ubiera się, jakby szła na zebranie postaci z jakiejś gry o smokach. ;)
      Może później wytłumaczę, dlaczego. :D

      Usuń