sobota, 4 maja 2013

~Rufus Ford~ (WAMPIR)

              Łowcy myślą, że każdy wampir żywi "uczucie" do krwi oraz zabijania. Nie wiedzą o tym, iż istnieją tacy jak ja, dbając o ludzką rasę, choć z ukrycia i dystansem. Nie mówię nikomu kim jestem, nie mam przyjaciół. Żyję w samotni pracując dwa razy w tygodniu w klubie jako DJ, a resztę dni spędzam w swoim apartamencie w wieżowcu, w mieście Secrets Town. Jestem typowym samotnikiem, który ma za sobą dwa tysiące lat w tym pierwsza moja dwusetka była mocno brutalna. To prawda zabijałem i to nałogowo, krew była moim narkotykiem, alkoholem, nikotyną, lecz przerwała to pewna istota, kobieta. Kochałem ją, kochałem najbardziej na tym okrutnym świecie, nie chciałem żeby cokolwiek się jej stało, ale... wydarzyło się... zabiłem ją... nigdy sobie tego nie wybaczę i dlatego przestałem pić ludzką krew rozpoczynając swoją "dietę zwierzęcą". Na początku było trudno... to wszystko bolało, ale wytrzymałem do końca pragnienia tego zakazanego owocu.        
                    Teraz walczę po stronie ludzi. Wybijam swoją rasę bo nie chcę cierpienia ludzkiej istoty. Obiecałem sobie nigdy już nie kochać i co roku opłakiwać śmierć Lii.        
                    Czy jestem dostatecznie dobry? Mniej dobry od Aniołów, mniej dobry od Łowców, ale lepszy od morderców mężczyzn, kobiet i dzieci, lepszy od tych, którzy na prawdę są okrutni?
                    Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Przeciągale podniosłem się z fotela i wampirzą szybkością przemierzyłem całą szerokość korytarza. Uchyliłem lekko dębowe drzwi i wyjrzałem na zewnątrz. Pod ścianą stała długowłosa blondynka w gotyckiej sukience. Jej oczy były zakryte powiekami pomalowanymi ciemnymi cieniami, a na jej brwi była naniesiona gruba warstwa tuszu. Ręce miała założone na klatce piersiowej.
 - Rufus Ford? - spytała unosząc delikatnie purpurowe usta. Czego ona może ode mnie chcieć? Kim jest? - Tak... Pragnąłem coś jeszcze rzec, ale przerwała mi ona przywierając  mnie do ściany w moim salonie. Jej małe dłonie zacisnęły się na moim gardle. Pazurami wżynała mi się w skórę. Obcasami deptała mi po gołych stopach. Wbrew pozorom - to wcale nie bolało, a wręcz było przyjemne.
 Na jej twarzy widniała złość. 
- Kolejny wampir próbujący mnie uśmiercić? - spytałem sycząc. 
Dziewczyna zaśmiała się i kopnęła mnie w krocze. Cóż inny facet na moim miejscu zwijałby się z bólu, ale ja byłem już przyzwyczajony do takich najść. Włożyłem rękę do kieszeni i wyjąłem drewniany kołek. Już chciałem wbić go w jej pierś, gdy ona zaczęła głupi monolog.
 - Zabiłeś mojego brata! - wykrzyknęła. 
- Jak się nazywał? - zapytałem z udawanym zaciekawieniem. Jej ucisk zelżał. Miałem szansę uciec, ale chciałem ją jeszcze trochę podręczyć.
 - Valentine, przywódca północnych...Westchnąłem. 
- Ach, to o tym bandziorze mowa... - zachichotałem pod nosem.
 - To ty jesteś bandziorem!
Z jej krystalicznych czarnych oczu popłynęła łza, która nieco rozmazała jej makijaż.
Wampir z uczuciami, ciekawe, ciekawe - pomyślałem.
- Serio? Pierwsze słyszę.

Jak widać jestem wredny i to bardzo. Kocham dręczyć wampiry to takie ciekawe zajęcie i miłe. Szybko przewróciłem ją na plecy i wbiłem kołek prosto w serce. Wampirzyca zaczęła się zwijać z bólu. Z rany sączyła się czarna krew, a ona sama zaczęła się rozpadać jak spalone drewno.
 - Twoje ostatnie słowa?
 Zarechotała z trudem i ochryple rzekła:
 - Ty będziesz następny...
 Znieruchomiała. Jej oczy stały się jak szklane kulki. Wyrwałem jej rękę i resztę części ciała i wrzuciłem je do kominka. Ogień zjadał powoli wampirzycę. Syczał i iskrzył się. Ciało kruszyło się w płomieniach. Po pomieszczeniu uniósł się przyjemny zapach spalenizny. 
Opadłem na fotel i westchnąłem.
 - To się jeszcze okaże - powiedziałem pod nosem. 
             Spokojnie rozejrzałem się po salonie. Ściany były białe nic na nich nie wisiało prócz lustra. Na podłodze spoczywał miękki brązowy dywan. W rogu stała szafa z książkami tak starymi jak ja.        
            Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że czas już do pracy. Założyłem szybko czarne trampki, ciemne rurki, biały t-shirt, a na niego szarą koszulę, którą rozpiąłem. Na szyję zarzuciłem kruczoczarny szal. Ułożyłem czarne włosy tak by grzywka swobodnie opadała na czoło i ruszyłem do klubu punkt dwudziesta pięćdziesiąt pięć.        
Zapowiadał się ciekawy, taneczny wieczór, ale jak na złość pewna istota temu przeciw stanęła, przepraszam istoty, których za wszelką cenę nienawidzę, a kto? Mianowicie zgraja trójka wampirów czystokrwistych... A miała być to miła noc, ech... 

4 komentarze:

  1. Właśnie pracuję nad pierwszym rozdziałem mojej postaci, która jest całkiem inna niż Twoja. Myślę, że to bardzo ciekawe ukazywać różne charaktery :) Ogólnie podoba mi się Twój rozdział, czekam na rozwinięcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie oczami Wampira. :)
    Podoba mi się to. Pomysł na rozdział również ciekawy, nie powiem, podobają mi się opisy, dobrze wyjaśnione jest to, kim jest Rufus oraz czym się różni od innych wampirów.
    Jedyne, co mi przeszkadza to to białe tło wokół liter... Jeżeli mogłabyś to poprawić, byłoby wspaniale.
    Pozdrawiam, Reia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera właśnie wiem coś z tymi literami nie tak może, dlatego że kopiowałam z notatnika? Nie wiem, ale dzięki ;)

      Usuń
  3. Czytałam już wcześniej, aczkolwiek nie skomentowałam. Teraz to nadrobię. Ciekawy sposób na kreowanie wampira. Jak na razie nasze postacie mają dwie wspólne cechy - obie są wampirami i obie odżywiają się zwierzęcą krwią. Ciekawe, czy kiedyś się spotkają ;)

    OdpowiedzUsuń