niedziela, 12 maja 2013

~Rufus Ford~ (WAMPIR) 1

Tak na prawdę nie spodziewałem się tego co ujrzę. Przed jasno oświetlonym klubem Ferdigo, jednym z dwóch w tym niedużym miasteczku. Duże neonowe billboardy świeciły przedstawiając nazwę lokalu. Budynek mieścił się w jednej z najbardziej zaludnionej i zamożnej części Secrets Town. Ściskany przez szklane centrum handlowe po prawej z kopułą, a po lewej graniczył z hipermarketem. Zawsze dziwił mnie wygląd tego miasteczka jest niby skromne niby zamożne. Uboga warstwa mieszka u boku bogaczy takie pomieszanie takich ludzi nie jest zbyt fajne.
Przed klubem stała trójka znanych mi dobrze wampirów, trójka czystokrwistych.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Żwawo i stanowczo podszedłem do moich dawnych przyjaciół prowadzących rozmowę przy wejściu dla pracowników. Nie zauważyli mnie, więc stanąłem tuż za nimi wybuchając śmiechem.
- David, Dorian i Dracula, cóż was tu sprowadza?
Wszyscy obrócili się na moje słowa. Każdy był odziany w skóry i ciemne t-shirty, jeansy i biżuterię. Jak każdy wampiry byli przerażająco bladzi. Ich oczy przypominały czarne kulki, były bez źrenic.
David zatrzepotał długimi czarnymi rzęsami i przeczesał krótką brązową czuprynę swoimi idealnymi dłońmi z długimi wypolerowanymi na połysk paznokciami.
Dorian tylko wyszczerzył się w uśmiechu ukazując rząd białych zębów, a długa kruczoczarna grzywka zakryła mu oczy.
Dracula stał niewzruszony. Jego długie złociste włosy spoczywały na ramionach.
- Rufus miło cię widzieć przyjacielu - rzucił uśmiechając się Drac.
Wykrzywiłem usta.
- Przyjacielu? Chyba żarty sobie robisz, Draculo - syknąłem.
Mój rozmówca podszedł do mnie nieco bliżej. Na jego twarzy pojawił się półuśmiech.
Znałem go za bardzo. Zawsze wiedziałem jaki krok do czego może doprowadzić. Znałem granice w jego towarzystwie. Czasami uznawałem go za świra, który zabija prawie każdego: czy to wampir, człowiek bądź magiczna istota. On żył w świecie, który był azylem dla takiego krwiopijcy jak on. Nie czuł nic prócz nienawiści do wszelkiej istoty. Miał tylko paru swoich przyjaciół, których wyjątkowo nie zabijał. Należałem do nich ja, Dorian oraz David. Tylko my. Inni ginęli z jego podłych łapsk i zębów. Wykrwawiali się na śmierć. Byli to ci, którzy przeciw stanęli jemu na drodze do władzy. Dracula od wieków uważał się za pana wszystkich należących do Matki Natury. Sądził, iż ma prawo do nawet największej zbrodni. Czemu taki był? Tego i my nie wiedzieliśmy. Na wiele pytań nigdy nie odpowiadał. Od wielu setek lat śledzę jego poczynania, rozwój przestępstw i planu. Od zawsze na zawsze będę go znał jak nikt inny nawet, gdy nie jesteśmy dla siebie przyjaciółmi tylko śmiertelnymi wrogami.
Mężczyzna położył mi dłoń na ramieniu lekko zaciskając palce. Pazury wbijały mi się w skórę, ale bez boleśnie. Spojrzałem na jego rękę i jednym sprawnym ruchem strząsnąłem ją. Nienawidziłem, gdy mnie dotykał.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Zmieniłeś się Ford, za bardzo - szepnął wampir rozglądając się.
Głośno wciągnąłem powietrze i z sykiem je wypuściłem. Ukradkiem przyjrzałem się Dorianowi i Davidowi, którzy stali wpatrzeni w nas.
- Przeszkadza ci to? - rzuciłem odpychając go na metr.
Jego oczy zajarzyły się czerwienią i wściekłością.
- Jak myślisz?
- Oczywiście, że tak - odpowiedziałem zdecydowanym głosem.
Kącik jego ust lekko się uniósł. Wrogo obnażył kły w moją stronę jakby miał ochotę zaatakować.
Prychnąłem cicho.
- Mam pracę, hrabio i nie mam ochoty z nikim walczyć, i tak już się spóźniłem. Pewnie goście już są źli, że nie ma DJ, więc proszę cię usuń mi się z drogi albo...
- Albo co? - przerwał mi.
Uniosłem głowę do nieba, które było czarne, a na jego płótnie widniało miliardy gwiazd, a każda z nich świeciła własnym światłem. Księżyc wyglądał jak sierp, który jarzył się błękitem. Błękitny Księżyc oznaczał jedno ze świąt wampirów, noc zabijania dzieci, jedyna noc, w której mieli do tego prawo.
- Powinieneś mieć dziś inne zajęcie - powiedziałem spoglądając na niego.
Przymrużyłem oczy i oparłem ręce o biodra.
- Jakie? - spytał rozchylając ręce w geście niewiedzy.
- Dziś noc Błękitnego Księżyca - podpowiedziałem.
Dracula zaśmiał się cicho.
- Chcesz abym zamiast rozmawiać z tobą poszedł zabijać dzieci? To do ciebie nie podobne Rufus! Czyżbyś miał chęć nas uniknąć?
- Nie i jeszcze raz nie. Tylko mam takie pytanie. Czego chcesz?
- Krwi, Rufus, krwi tych ludzi w tym klubie, tylko tego, Rufus, tylko tego.
- Śnisz - warknąłem.
- Ty na serio ich chronisz? - zapytał David piorunując mnie wzrokiem.
- Tak.
Mój głos był ostry jak brzytwy. Miałem ochotę zastrzelić Draculę, ale gdybym go skrzywdził David i Dorian rzuciliby się na mnie, a ich śmierci nie chcę bo oni są moją rodziną, braćmi. Tak David i Dorian to moi bracia, którzy są na prawdę dla mnie ważni, ale ja dla nich od setek lat się nie liczę, lecz oni dla mnie tak. Od dawna ich ujrzałem, choć te spotkanie nie było dla mnie zbyt przyjemne.
- Bracie...
Te słowo należało do Doriana, który patrzył się na mnie jak na wroga, choć w jego głosie pobrzmiewała nuta troski.
- Mam was dosyć - rzuciłem.
Przecisnąłem się przez nich. Chcieli mnie zatrzymać, ale im się to nie udało. Szarpnąłem drzwi za klamkę. Od razu odstąpiły, więc wskoczyłem do środka i zatrzasnąłem je za sobą. Słyszałem jeszcze stłumione wrzaski Davida, który chyba siłował się z Dorianem. Zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem bez zastanowienia do Jemiego, który był moim szefem.

***

Po szybkim spotkaniu z szefem ruszyłem do swojego miejsca pracy. Gdy wszedłem na salę imprezy ze wszystkich stron otaczali mnie bawiący się ludzie. Z prawie każdego lał się pot. Przy barze siedziało parę osób, które obsługiwała Diana, dwudziestoletnia szatynka o zgrabnej sylwetce. Dziewczyna właśnie przygotowywał drinka aż ślinka naciekła mi na język. Przyznam się, iż uwielbiam dzieła Diany są po prostu niebiańskie. Znałem ją dosyć dobrze, ale nie tak dobrze by uznać ją za koleżankę.
Przedarłem się przez tłum spoconych ciał. Dotarcie zajęło mi niecałą minutę, a gdy stanąłem za swoim sprzętem puściłem jedną z lepszych płyt i zacząłem ją miksować. Impreza jeszcze bardziej się rozkręciła.
Po godzinie ujrzałem w tłumie Draculę, Doriana oraz Davida, który stał nieco z boku przyglądając się tańczącej blondynce. Na razie nic groźnego nie robili, ale obawiałem się najgorszego.

***

Dotarło do mnie po chwili, iż przebywa tu jeszcze jakiś wampir, kobieta. Ujrzałem długie kruczoczarne włosy i zgrabną sylwetkę. Wampirzyca siedziała przy barze. O dziwo poczułem od niej krew zwierzęcą i już miałem pewność, że nie będzie z nią kłopotów. Mówi się, że tacy jak my są jedną rodziną. Zajrzałem do jej umysłu. Dziewczyna miała  trochę lat mniej ode mnie, a dokładnie o trzysta dziesięć mniej. Tak dużej różnicy pomiędzy nami nie było. Wyczułem także coś... nie zauważyła Draculi, Doriana i Davida. Nie zorientowała się, że są tu najbardziej niebezpieczne osobniki naszej rasy. Wiedziałem nawet dlaczego. Też ich nie czułem, mieli zapach jak ludzie. Najwidoczniej nowa forma kamuflażu. Raptownie dziewczyna wstała i wyszła z klubu.

***

Po krótkim odstępie czasowym zobaczyłem jak moi dawni przyjaciele idą za trzema wyzywająco ubranymi dziewczynami. Akurat, gdy miałem przerwę. Poszedłem w ich ślady i usłyszałem stłumione głosy w toalecie damskiej. Otworzyłem lekko drzwi i dosłyszałem dźwięczny głos Draculi.
- Cześć, czy jesteś gotowa na swoją najlepszą noc w życiu?
Śmiech. Dziewczęcy śmiech.
- Z tobą zawsze przystojniaku...
Krzyknęła. Wpadłem do wnętrza łazienki i zobaczyłem Draculę zatapiającego kły w kawowej szyi brunetki. Krople krwi popłynęły po skórze aż do jej czarnego gorsetu, który wchłonął ją. Nie miałem pojęcia, gdzie podziali się moi bracia rzuciłem się na niego i wzięłem za fraki czarnooką. Wybiegłem stamtąd moją wampirzą prędkością. Zaniosłem ją do szpitala i powiedziałem jej, iż zaatakowało ją zwierzę i pozostawiłem w poczekalni. Wyruszyłem na polowanie.

***

Zamierzałem zapolować na coś dużego najlepiej jelenia bądź łanię. Na coś smacznego i jadalnego to po pierwsze. Wytropiłem jelenia. Rzuciłem się na niego i skręciłem mu kark by nie cierpiał. Wbiłem kły w jego szyję i zacząłem sączyć tą przyjemność. Czułem jak ciepła ciecz płynie w moim gardle lekko je paląc. Niektórzy pytają się jak smakuje krew, a wiecie jak? Przypomina w smaku drinka. Bynajmniej mi. Jest jak alkohol i dlatego nie prowadzę też po piciu. Uzależnia.
Wyczułem coś, wyczułem zagrożenie. Coś niebezpiecznie zamierzało w moją stronę...

4 komentarze:

  1. Ciekawy, bardzo, bardzo ciekawy. Co do ich spotkania - będzie można skontaktować się kiedyś na gg bądź mailu i wspólnie napisać jakiś rozdział :P

    Niektóre zdania brzmią trochę... dziwnie(?) choć może tylko mi się wydaje.
    Nie rozpisując się, zabieram się za Elsę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że dziwnie bo czasami mieszają mi się zdania i dobra to na gg się zgadamy??

      Usuń
    2. Jasne, ale to za jakiś czas bo jak na razie borykam się z maturami ;)

      Usuń
  2. Mnie się bardzo podobał ten rozdział, wstawiłaś kilka interesujących wyjaśnień, a szczególnie to z krwią... :>
    Jeżeli można, to wykorzystam sobie tą informację do moich niecnych celów. >:)
    Podoba mi się postać Draculi, taki zły i niegrzeczny wampir. ;)
    Pozdrawiam, Reia.

    OdpowiedzUsuń